Całkiem świeże podejście do kwestii homoseksualizmu. Może dlatego, że bardziej chodziło tu o walkę ze sobą i światem niż obnoszenie się z miłością do tej samej płci. (Bo to nadal jednak inność. Bardziej niż normalność). Mi się ta walka podobała, bo wydawała się autentyczną reakcją wtajemniczonych (jakkolwiek to brzmi). A tytułowy kawałek Patsy Cline rozbrajający jak zawsze. O! http://www.youtube.com/watch?v=Zzq5X-p2C0Y
Zaiste, choć... sporo w fabule infantylności, która, gdyby nie ciekawy wątek "dorastania do homoseksualizmu", by mnie mocno poirytowała. Inna sprawa, że dla mnie najgorszy film dostałby chociaż 1/10 tylko i wyłącznie za piosenki Davida Bowie ;) Takie sobie małe spaczenie.
napisała o C.R.A.Z.Y.
Całkiem świeże podejście do kwestii homoseksualizmu. Może dlatego, że bardziej chodziło tu o walkę ze sobą i światem niż obnoszenie się z miłością do tej samej płci. (Bo to nadal jednak inność. Bardziej niż normalność). Mi się ta walka podobała, bo wydawała się autentyczną reakcją wtajemniczonych (jakkolwiek to brzmi). A tytułowy kawałek Patsy Cline rozbrajający jak zawsze.
O! http://www.youtube.com/watch?v=Zzq5X-p2C0Y
Czyliż się podobało się/
Zaiste, choć... sporo w fabule infantylności, która, gdyby nie ciekawy wątek "dorastania do homoseksualizmu", by mnie mocno poirytowała. Inna sprawa, że dla mnie najgorszy film dostałby chociaż 1/10 tylko i wyłącznie za piosenki Davida Bowie ;) Takie sobie małe spaczenie.